Od podnóża stromych Tatr, po Bałtyku brzeg
wszystko idzie zawsze źle,
od zachodu aż po wschód wszędzie tylko gniew i ból,
każdy ciągle skarży się
Za wrzucony w urnę głos obiecałeś cudów moc,
ale skąd wziąć na to szmal?
Dookoła smutny świat, oszukałeś kurwo nas,
wszyscy czują wielki żal
Dziś zostałeś całkiem sam, każdy tutaj nienawidzi Cię,
teraz nie masz żadnych szans - powieś się, powieś się!